Z cyklu "zagraliśmy" Halli Galli


Halli Galli jest grą już od dawna znaną. A ja, o dziwo, spotkałam ją dopiero kilka tygodni temu. Zapytacie, dlaczego tak późno ta recenzja... Tak, lepiej nie pytajcie, bo znów wpadniemy w system "nie ma na nic czasu". Ależ czas jest! Jest na granie w Halli Galli :)

Na czym polega gra?
Gra polega na szybkim orientowaniu się, liczeniu do pięciu i jeszcze szybszym klapaniem ręką w dzwonek (my dla swoich potrzeb klapaliśmy ręką w środek stołu... Obawiam się, że w tej konkurencji za chwilę bałabym się uderzać w dzwonek... Gra brutalna pod tym względem ;) tak jak i Prawo Dżungli)

Gra się tak:
Karty rozdaje się po równo graczom, następnie gracze po kolei wykładają przed siebie karty z owocami.  Jeśli na stole pojawi się DOKŁADNIE 5 takich samych owoców - wtedy trzeba szybko uderzyć w dzwonek. Pierwsza osoba, która zadzwoni dzwonkiem - ta zbiera wszystkie odkryte karty na stole. Jeśli się pomyli - musi oddać wszystkim graczom po jednej swojej karcie. 

Zasady się proste. Gra jest szybka, pełna śmiechu (ileż to razy ktoś musiał oddawać karty za to, że pojawiło się na tej samej karcie 5 owoców, a nie zauważył, że na sąsiedniej kupce kart też są te same owoce!)
Gracze dorośli mogą swobodnie grać z dziećmi. Dzieci są naprawdę szybkie. Dzięki temu, ze są to proste, wyraźne obrazki, nie ma problemu z ich nazwaniem, rozróżnieniem. 

W swej prostocie - wspaniała. Imprezowa :)